środa, 24 lutego 2010

mma panowie mma!

Czasami w naszym archiwum znajdziemy TAKĄ perełkę, którą z całą pewnością warto odkurzyć, chociażby dla potomnosci. :)

piątek, 19 lutego 2010

Unicar po godzinach
czyli śmieszne sytuacje
i nie tylko ;]


Kiedy nie ma treningu albo jesteśmy przed lub po, rusza nasza CapoTwórczość. Taką twórczość trzeba zachować dla potomności ;] Np. cytat miesiąca:

"Unicar to taka korporacja, jak McDonald."

Guma



Te cudowne słowa padły w Warszawie, podczas jazdy busem.
Nieco później, także w Warszawie:

Sasza: Nikt mnie nie kocha
Krzysiek: Masz racje

A gdy Guma chciał zabrać pandeiro...

Guma: Mogę pandeiro?
No name z innej grupy: Nie, jest kolejka!
Guma: I tak mam w domu lepsze.






W ogóle Guma jest jednym z lepszych myślicieli w naszej grupie. Dowodem jest pewien środowy trening (przed powrotem Cachorro z Brazylii):

Guma: Michalczuk Mateusz .. .. Czerniak Asia?
Lima: Ta to nie zapłaciła :)
Caramuru: ...
Guma: Która to? Jest dzisiaj?!

Po tym nastąpił ogólny śmiech grupy i Guma został uświadomiony że takowa Asia przebywa w Brazylii z jego bratem ;]





Do szczególnych myślicieli należy także Krzyś. Każdy zna śmieszną historię z nim w roli głównej ;]

WARSZAWA, Krzysiek śpi:

Lima: Krzysiek, gdzie są kluczyki od czołgu?
Krzysiek: Mmm... co?
Lima: No gdzie są kluczyki?
Krzysiek: ...a po co ci?
Lima: No potrzebne mi są!
Krzysiek: To se znajdź! Chrrr...



cdn!

czwartek, 11 lutego 2010

W Stolycy :))


Półtora tygodnia temu jak wiecie, spora część naszej Bialskiej Grupy Udała się w podróż do naszej pięknej stolicy na encontro z Mestre Dende i CM Curio. Przyjechaliśmy już w piątek wieczór, żeby nie mieć problemów i spokojnie się zakwaterować w cieplutkim mieszkaniu, oczywiście wszystko dzięki uprzejmości Państwa Abramowiczów, za co bardzo chcieliśmy podziękować:)Mieliśmy drobne problemy z orientacją w terenie i trafieniu na nocleg, ale jakoś dotarliśmy na miejsce. Po zakwaterowaniu się i po bardzo smacznym obiadku zaserwowanym przez nasze Kobiety poszliśmy grzecznie spać :D


W Sobotę rano jak przystało na rodzinę :D wszyscy wspólnie zjedliśmy śniadanie przy jednym stole (nie wiem jak to zrobiliśmy) Ogarnęliśmy się i wyszliśmy na autobus, nie wiedzieliśmy gdzie, co i jak? Prawie autobus nam uciekł, jechaliśmy bez biletów, ale luz :) Na Halę przybyliśmy pierwsi. Wskoczyliśmy więc w nasze kolorowe ciuszki i zaczęliśmy wydurniać jak to My na warsztatach. Kiedy już przyszli wszyscy na salę, okazało się, że tylko My nie byliśmy na biało ubrani (może dlatego ludzie tak dziwnie na nas patrzyli?) Trening zaczął się od bardzo fajnej rozgrzewki poprowadzonej przez Mestre Dende. Później podzielono nas na dwie grupy wg stopnia zaawansowania,następnie siłówka, techniki w parach no i długo wyczekiwana roda de Capoeira (mamy wszystko nagrane) :)

Po treningu zmęczeni i głodni poszliśmy na wspólny posiłek do Wujka MacDonalda, nawet nam jedzenie dał :D Zaliczyliśmy jeszcze spacerek po Złotych Tarasach, Kerfur i na chatę odpocząć :) Bileciki autobusowo-tramwajowo-metrowe kupione już wcześniej w kiosku służyły nam już do końca wyjazdu. Już bezproblemowo trafiliśmy na nocleg, większa część wyszła na imprezę, a reszta została pilnować domu. :)


Rozgrzewka w sobotę.


Zaciesz Emilki xD


Sesja dziewczyn w drodze na sobotni trening :)



W niedzielny poranek zaraz po śniadaniu trzeba było nadrobić czynności porządkowe :) Po przydzieleniu obowiązków, każdy zaczął robić to co ma do zrobienia :D Dom był wysprzątany na błysk :)
Zadowoleni wyszliśmy na autobus, wszystkie drogi i skróty obczajone, dojechaliśmy spokojnie na Salę. Trening znów z podziałem, początkujący mieli jogo de Banguela z CM Curio, a Zaawansowani Angola z Mestre Dende, graliśmy też w Santa Maria, czyli cos podobnego do Apania Larania, tyle że zamiast pomarańczy walczy się o caxixi! :) Po treningu pora na Roda de Capoeira. Okazało się, że Caramuru wraz z Pardalem wracając z Warsztatów w Płocku złapali wcześniejszego busa do Wawy i zdążyli akurat na Rode :) Po treningu pożegnaliśmy się z Ludźmi i wszyscy razem zaliczyliśmy pobliski sklep, zrobiliśmy zakupy na obiadek i drogę powrotną. Obiadek był bardzo smaczny (dziękujemy wam :*) Przyjechał też Pan Abramowicz wraz z Małżonką, niestety nie zostali na obiedzie. Zabrali Krzysia i Emilkę, oraz nasze bagaże, za co bardzo im dziękujemy! :) Zadowoleni wyruszyliśmy pod pałac kultury, gdzie udawaliśmy obcokrajowców szukających hotelu, najbardziej w rolę wczuł się Kacper :D W drodze powrotnej było bardzo wesoło, zaczęliśmy łączyć refreny piosenek, nawet fajnie to nam wychodziło.
Po tych trzech dniach mieliśmy siebie juz naprawdę dosyć! ;D
Wyjazd się udał.
TYLE! :)


Teee? to gdzie ten Pałac Kultury?! :D


Powrót, było nam gorąco jak widać na zdjęciu :))


Salve Grupo UNICAR !!! :* :*